wtorek, 3 lipca 2012

Kalibracja monitora



Programów do obróbki graficznej zdjęć jest na mnóstwo poczynając od poczciwego Gimpa przez CorelPainta do profesjonalnego Photoshopa. Stopień zaawansowania jest u nich różny jednak podstawowe funkcje jak nasycenie, jasność, kontrast, ostrość, balans kolorów wszystkie z nich posiadają. Można więc spokojnie usiąść i spróbować wycisnąć ze zdjęcia ostatnie soki. Jest tu pewna zależność, że ilość spędzonego czasu przekłada się na jakość zdjęcia. Coraz bardziej wnikając w każdy piksel na monitorze i poddając go odpowiedniej obróbce można sprawić ,że każdy oglądający fotkę wpadnie w zachwyt (pomijając kwestie tego co znajduje się na zdjęciu).

Czyżby ?


Jeżeli prace będą publikowane w internecie sprawa jest prosta.  Odpowiednia korekta w programie , zapis na dysk, publikacja. Natomiast jeśli zdjęcia wywoływane są w fotolabie lub drukowane na drukarce temat nieco się komplikuje. Okazuje się, że fotki wywołane na maszynie różnią się od tych, nad którymi spędziło się tyle czasu poprawiając kolory, barwy, nasycenie czy kontrast. Tyle czasu poświęconego na obróbkę na nic.

Sprawcą całego zamieszania jest właśnie maszyna drukująca jako najsłabsze ogniwo w procesie powstawania zdjęcia. Chodzi o odpowiednią kalibracje monitora do maszyny (profesjonalne monitory  z zaawansowaną możliwością kalibracji sporo kosztują). Najlepiej byłoby poprosić obsługę fotolabu  o profil barwny maszyny i wczytać go do programu do obróbki graficznej. Wtedy sprawa załatwiona, to co jest wyświetlane na komputerze tak jakby było wydrukowane na odbitce. Niestety punktów fotograficznych, które posiadają taki profil należy szukać ze świecą.  Problemem jest więc przestrzeń barwna inna wyświetlana na monitorze (większa), inna w której wywoływana jest odbitka (mniejsza). Skutkuje to tym, że podczas druku obcięte zostają detale w kolorach przeważnie niebieskim, zielonym i czerwonym. Niestety ze względu na technologie druku traci się również na ostrości (można temu zapobiec lekko ,, przeostrzając ,, zdjęcie w programie).

Tak więc kontrola nad zawartością zdjęcia, które ma być poddane obróbce i wywołane jest  ograniczona.

Jak temu zaradzić ?

Można wyposażyć się w profesjonalny monitor (na który przeciętnego Kowalskiego nie stać ) i skalibrować go z maszyną drukującą.  Można też skalibrować monitor w miarę możliwości na oko,  wypracować metodą prób i błędów pewien kompromis z kolorami i pogodzić się z ograniczeniami technik drukujących. W praktyce różnice można zobaczyć dopiero trzymając zdjęcie i porównując je z tym wyświetlanym na komputerze. Przysłowiowy pan Iksinski który ogląda tylko odbitki niczego nie zauważy. Nie taki więc diabeł straszny.
P.s. Kalibracje monitora przeprowadzamy ściągając plik do kalibracji z internetu (plik do kalibracji monitora) , wywołujemy go w fotolabie i porównujemy z monitorem. Ustawiamy monitor tak, żeby na monitorze i odbitce było to samo (kolory, jasność, kontrast)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz