Programów do obróbki graficznej
zdjęć jest na mnóstwo poczynając od poczciwego Gimpa przez CorelPainta do
profesjonalnego Photoshopa. Stopień zaawansowania jest u nich różny jednak
podstawowe funkcje jak nasycenie, jasność, kontrast, ostrość, balans kolorów
wszystkie z nich posiadają. Można więc spokojnie usiąść i spróbować wycisnąć ze
zdjęcia ostatnie soki. Jest tu pewna zależność, że ilość spędzonego czasu
przekłada się na jakość zdjęcia. Coraz bardziej wnikając w każdy piksel na
monitorze i poddając go odpowiedniej obróbce można sprawić ,że każdy oglądający
fotkę wpadnie w zachwyt (pomijając kwestie tego co znajduje się na zdjęciu).
Czyżby ?
Jeżeli prace będą publikowane w internecie sprawa jest
prosta. Odpowiednia korekta w programie
, zapis na dysk, publikacja. Natomiast jeśli zdjęcia wywoływane są w fotolabie
lub drukowane na drukarce temat nieco się komplikuje. Okazuje się, że fotki
wywołane na maszynie różnią się od tych, nad którymi spędziło się tyle czasu
poprawiając kolory, barwy, nasycenie czy kontrast. Tyle czasu poświęconego na
obróbkę na nic.
Sprawcą całego zamieszania jest właśnie maszyna drukująca
jako najsłabsze ogniwo w procesie powstawania zdjęcia. Chodzi o odpowiednią
kalibracje monitora do maszyny (profesjonalne monitory z zaawansowaną możliwością kalibracji sporo
kosztują). Najlepiej byłoby poprosić obsługę fotolabu o profil barwny maszyny i wczytać go do
programu do obróbki graficznej. Wtedy sprawa załatwiona, to co jest wyświetlane
na komputerze tak jakby było wydrukowane na odbitce. Niestety punktów
fotograficznych, które posiadają taki profil należy szukać ze świecą. Problemem jest więc przestrzeń barwna inna
wyświetlana na monitorze (większa), inna w której wywoływana jest odbitka
(mniejsza). Skutkuje to tym, że podczas druku obcięte zostają detale w kolorach
przeważnie niebieskim, zielonym i czerwonym. Niestety ze względu na technologie
druku traci się również na ostrości (można temu zapobiec lekko ,, przeostrzając
,, zdjęcie w programie).
Tak więc kontrola nad zawartością zdjęcia, które ma być
poddane obróbce i wywołane jest
ograniczona.
Jak temu zaradzić ?
Można wyposażyć się w profesjonalny monitor (na który
przeciętnego Kowalskiego nie stać ) i skalibrować go z maszyną drukującą. Można też skalibrować monitor w miarę
możliwości na oko, wypracować metodą
prób i błędów pewien kompromis z kolorami i pogodzić się z ograniczeniami
technik drukujących. W praktyce różnice można zobaczyć dopiero trzymając zdjęcie
i porównując je z tym wyświetlanym na komputerze. Przysłowiowy pan Iksinski
który ogląda tylko odbitki niczego nie zauważy. Nie taki więc diabeł straszny.
P.s. Kalibracje monitora przeprowadzamy ściągając plik do kalibracji z internetu (plik do kalibracji monitora) , wywołujemy go w fotolabie i porównujemy z monitorem. Ustawiamy monitor tak, żeby na monitorze i odbitce było to samo (kolory, jasność, kontrast)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz